VIII Maraton Dookoła Lubina 2017
Pieszo 100 km i rowerem 110 km w ciągu 24 godzin.
Gdy 29 uczestników koronnego dystansu 100 km ustawiło sie na starcie, opad deszczu jest ciągły a niebo zasłonięte szczelnie ciemnymi chmurami. Nie zapowiada to rychłej poprawy pogody, wg prognoz ma przestać padać ok. 1 w nocy. Na start wyszli jednak wszyscy zgłoszeni uczestnicy. Mamy więc Marka Sobiło i Marcina Markulaka, którzy dotychczas podczas poprzednich edycji przeszli już łącznie ponad 400 km. Przyjechał również najstarszy w dzisiejszej stawce, wrocławianin 68 - letni Krzysztof Żak (dotychczas 425 km). Warto jeszcze wspomnieć Dawida Klepaczka i Tomasza Kwaśnickiego, którzy w ostatnich 3 latach z powodzeniem pokonywali 100 km. Wreszcie po dwóch latach, mamy na starcie dwie kobiety ze Złotoryi, Annę i Paulinę. Kibicują im wszyscy!
Po rundzie honorowej wokół kortów tenisowych, uczestnicy 100 km zostali przewiezieni autobusem do Szklar Górnych na start ostry. Punktualnie o godz. 19:20 z alei kasztanowej ruszyli zmienioną trasą (budowa drogi S 3 zamknęła dotychczasowe przejście w Lubkowie i zlikwidowała tę miejscowość) przez ok. Biedrzychowej w stronę Żelaznego Mostu.
Już od startu zaczął biec i szybko się oddalać od pozostałych Krzysztof Skiba (nr 718), znany polkowicki maratończyk. Na duktach leśnych sporo jest wody i ciężkie, mokre gałęzie zamykają dobrą widoczność na oznaczenia trasy. Dodatkowo jest bardzo ciemno i można liczyć jedynie na własne sztuczne oświetlenie. Nie minęła godzina, Krzysztof dzwoni z informacją że rezygnuje z udziału, gdyż warunki są ekstremalne.
Za nim biegli spokojnie Łukasz Kozieł z Siedlec (714) i Przemysław Ziemba z Lubina (722). Po minucie pod budowanymi mostami drogi S 3, pojawiają się dobrzy znajomi, znający trasę jak mało kto Marek Sobiło (701) i Marcin Markulak (702) z Lubina. Oni wiedzą że nie wolno przesadzać z tempem biegu już na początku.
Na pierwszym pomiarze czasu w Mlecznie (24 km), sędzia Henryk Szakiel co chwila przeciera gąbką zaparowane szyby w samochodzie w oczekiwaniu na biegaczy. O godz. 22:00 pojawiają się wreszcie Łukasz Kozieł (714) i Przemysław Ziemba (722). Posilaja sie i nim zdążyli wybiecna kolejne kilometry o godz. 22:10 dobiegli Marek Sobiło (701) i Marcin Markulak (702). Dwanaście minut później dobiega samotnie Jarosław Kolawa (725) z Lubina, który ma dzisiaj szczególną misję. Po osiągnięciu mety zamierza jeszcze w regulaminowym czasie pokonać rowerem cały kolejny dystans. O godz. 22:52 dochodzi Andrzej Reczuch (703) z Wrocławia, który na trasie maratonu 100 km jest po raz drugi. Razem z nim jest Adam Bajor (705), który trzy pierwsze maratony przejechał rowerem, aby teraz dwa kolejne przejść. O godz. 23:28 do Mleczna dochodzą Piotr Stolarczuk (707) z Chocianowa z Kamilem Ziembą (717) z Lubina. Na 9 minut przed północą w deszczu, melduje się szóstka uczestników: Krzysztof Chochel (704) z Lubina który w 2014 r. przeszedł już dystans 100 km, Dawid Klepaczek (708) z Lubina i Tomasz Kwaśnicki (709) z Goli, którzy wspólnie przez ostatnie 3 lata zdobywali królewski dystans. Jest z nimi również Marek Krzewiński (712) z Ogrodzisk, który dopełnia drużynę Daleko Jeszcze?!? Team. W tej szóstce jest jeszcze Krzysztof Żak (715) z Wrocławia i Wieńczysław Piotrowski (726) z Kalisza. Kwadrans po północy pojawia się samotny Sławomir Wiercioch (713) z Lubina. W międzyczasie dostaję informację od Eligiusza Delugi (710) o jego rezygnacji. Pobłądził, znalazł jeszcze Ostrzycę (223 m n.p.m.), najwyższy punkt na całej trasie ale ciemny las, samotność na trasie, ciągły opad deszczu zmusiły go do rezygnacji. Jest z Lubina, więc z pewnością zobaczymy go jeszcze na trasie. Kiedy deszcz prawie przestał padać, pojawiły sie pierwsze przebłyski księżycowe na niebie i do Mleczna dotarła o godz. 0:50 ośmioosobowa grupa złożona m.in. ze złotoryjan z dwiema dziewczynami. Idą, nie załamały ich warunki. To dobra informacja. Prowadzi je Grzegorz Romanik (711) z Legnicy, który w 2015 i 2016 r. z powodzeniemmeldował sie na mecie po przejściu 100 km. Są w dobrych rękach! Na końcu stawki meldują się o godz. 1:00 w nocy, ojciec z synem którzy wymieniają się uwagami na tematy tylko im wiadome. To Tadeusz Oskroba (723) i Michał Oskroba (724).
Na kolejnym PK w Dąbrowej (parking leśny) na 37 km trasy kolejność nie zmieniła sie zasadniczo. O godz. 23:44 dotarli Łukasz z Przemkiem. 12 min. później Marek i Marcin. Jarosław o godz. 0:22. Potem długo nikt. Do grupy złotoryjskiej dołączyli Oskroby. Tutaj o godz. 4:02 przygoda z tegorocznym marszem kończy się dla Michała Pacyniaka (721) z Lubina i Dariusza Fary (727) z Poznania. Otarcia i pęcherze, wilgoć i wodna trasa zbiera żniwo. Na trasie pozostaje jeszcze 25 twardych ludzi.
W Gogołowicach (53 km) o godz. 6:20 rezygnuje z powodu kontuzji, Krzysztof Chochel (704) z Lubina, który w 2014 r. dał radę przejść już 100 km dookoła Lubina.
Tymczasem o godz. 6:00 w Krzeczynie Małym (79 km) są już prowadzący Łukasz Kozieł (714) i Przemysław Ziemba (722). O tej samej godzinie pierwsza szesnastka rowerzystów rozpoczyna swoją przygodę z maratonem.
Z Raszówki dzwonią inni uczestnicy, że Piotr Stolarczuk (707) z Chocianowa oczekuje pomocy i transportu a telefon ma rozładowany. Wysyłam po niego samochód. Po przyjeździe do Lubina ma żal do siebie, że nieodpowiednio się przygotował i za rzadko się nawadniał. Ale już myśli o swoim lepszym starcie w przyszłym roku. O godz. 7:20 jest już w Krzeczynie Małym, Jarosław Kolawa (725), sześć minut później Marek (701) i Marcin (702). Tymczasem pierwsza dwójka wychodzi ze Szklar Górnych (86 km), która zamknęła pętlę wokół Lubina i zmierza do mety na stadion RCS -u w Lubinie, skąd właśnie wystartowało 19 uczestników dystansu 50 km. Wciąż, co pół godziny startują rowerzyści w grupach, najliczniejsza to ta ponad 60 osobowa.
Od drugiej w nocy, deszcz przestał padać i na ranne starty było już na ulicach suchawo.
O godz. 8:51 po 100 km dochodzi na metę dwójka uczestników Łukasz Kozieł (714) z Siedlec i Przemysław Ziemba (722) z Lubina. To ich debiut w lubińskim maratonie i bardzo dobry czas 13:31;00. To drugi czas w historii maratonu, gorszy tylko od rekordu Konrada Dupli (10:36;00) z 2015 r. a lepszy od Krzysztofa Janickiego z Łodzi (13:59;00) z 2013 r.
O godz. 10:15 przychodzi informacja od Michała Oskroby (724) z Jeleniej Góry, który po 60 km w Raszowej Dużej musi powiedzieć dość. W 2014 i 2015 r. wspólnie z tatą dali radę 100 km, w tym roku obolałe stopy i pęcherze, efekt wilgoci, eliminują go z dalszej trasy.
Tuż przed startem dystansu 25 km pieszo o godz. 10:37 dociera wiadomość od Adama Bajora (705) z Lubina któremu odnowiła się kontuzja. Jest już na 76 km w Gorzycy i walczy już ponad 20 km z bólem i zmęczeniem. Ze łzami w oczach informuje mnie o rezygnacji. Trzecia setka km, niestety nie zdobyta. To ostatni 8 zawodnik w tym roku, którego trasa pokonała.
O godz. 10:32 na mecie koronnego dystansu melduje się Jarosław Kolawa (725) z Lubina. Po przebraniu się w strój rowerowy o godz. 11:00 wystartował po raz drugi, tym razem rowerem dookoła Lubina. Wykonał coś co wydawałoby się niemożliwe. 100 km pieszo i 110 km rowerem w ciągu niespełna 24 godzin. Gratulujemy.
O godz. 10:49 docierają do mety po 15:29;00 Marek Sobiło (701) i Marcin Markulak (702), obaj z Lubina. Mimo że jest to ich najgorszy czas w historii ich trzech wspólnych startów na dystansie 100 km, byli zadowoleni. Nie poddali się, a był to dla nich najtrudniejszy start - jak przyznali zgodnie.
O godz. 11:00 z Gorzycy wychodzi najliczniejsza 44 osobowa grupa na dystans 25 km. Wśród nich jest rekordzista maratonów dookoła Lubina i zarazem najstarszy jej uczestnik 83 -letni Zbigniew Kościelny (338) z Lubina. Dotychczas przeszedł już 525 km, w tym 5 razy po 100 km. Po niespełna dwóch godzinach dobiegają do mety z tego dystansu Zbigniew Harendarz (303) z Obory i Marek Dłubała (706) ze Szklar Górnych. Ich czas 1:43;00 jest najlepszy w historii, gdyby nie obowiązkowe postoje na podbicie pieczątki w kartach rajdowych, byłby jeszcze lepszy.
CDN